15 mar 2016

#05 - "Zamknięte Dusze"



Siems, drodzy czytelnicy!

Do załogi dołączyłam całkiem niedawno, dlatego postanowiłam się przedstawić. W blogosferze działam pod pseudonimem Yakiimo i prowadzę jednego bloga o tematyce cross-over. I to chyba na tyle, jeżeli chodzi o mnie xD. Recenzja, jaką macie okazję przeczytać poniżej jest jedną z moich pierwszych; dążę ją szczególnym rodzajem uczuć (troszeczkę się przywiązałam xD). Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu!
Zapraszam na lekturę J

< <> >

Zamknięte Dusze – blog, przez który zaczęłam słuchać polskiego rapu, pokochałam opisy przeżyć wewnętrznych i w pełni przebudziłam swoją sadystyczną naturę, uzależniając się od brutalnych, krwawych scen mordobicia, bez których obecnie nie umiem żyć.
Właśnie w tym jednym zdaniu mogę śmiało określić, co aktualnie czuję jako stała czytelniczka tego opowiadania. Jednak skłamałabym, mówiąc, że było tak od zawsze. Moja droga ku Zamkniętym była długa i dość wyboista, zważywszy na to, iż dotarłam tam z niemałym opóźnieniem, a jeszcze mniejszym zapałem. Jednak teraz zamierzam użyć wszelkich dostępnych mi środków, aby przekonać Was, drodzy odwiedzający, iż warto schować wszelkie uprzedzenia do kieszeni i zacząć czytać opowiadanie, na które w głębi duszy i tak macie chrapkę.
Zanim zacznę nieco opowiadać o blogu, przedstawię Wam samą postać autorki, która na co dzień występuje w blogosferze pod pseudonimem Mayako. Studentka filologii polskiej, czytelniczka, której ślad w postaci komentarza możemy zauważyć na każdym ciekawszym blogu, a przede wszystkim autorka kilku intrygujących historii, które w pełni mnie urzekły. Jak sama o sobie mówi „amatorka”, ale nie oszukujmy się, mało kto jest gotów w to uwierzyć. Po raz pierwszy spotkałam się z nią, natrafiając na 28 weeks later…, gdzie, na podstawie ekranizacji pod tytułem “28 weeks later…”, zafundowała nam wzruszającą, ale pełną akcji historię dwójki rodzeństwa, przeplataną z wątkiem miłosnym Naruto i Sakury. Już wówczas uważałam ją za osobą szeroko uzdolnioną, bo jak sama pokazała zna się i na pisaniu, i na projektowaniu szablonów. Co mogę jeszcze powiedzieć? Sympatyczna, otwarta na znajomości, zawsze chętnie służy radą. Była jedną z moich inspiracji do stworzenia własnego bloga, bowiem od początku zazdrościłam jej tego, iż wiele osób doceniło jej talent.
Wracając do Zamkniętych Dusz, natknęłam się na to opowiadanie zaraz po skończeniu 28 weeks later… i jestem gotowa przyznać, że były tylko dwie rzeczy, które przez pewien okres czasu skutecznie odciągały mnie od ów opowiadania. Mianowicie mam na myśli moje leniwe usposobienie oraz świadomość tudzież przeczucie, że Mayako ukaże nam wzruszającą, trzymającą w niepewności treść, przy której nie raz, będąc bardzo wrażliwą osobą, wypłaczę litry łez.
Zamknięte Dusze to cross-over jednych z najbardziej rozpoznawalnych przez fanów „chińskich bajek” pozycji: Naruto i Shingeki no Kyojin. Historia przedstawia życie grupki pozornie normalnych, wesołych studentów, którzy w ponurej rzeczywistości dźwigali bądź wciąż dźwigają cholernie nieprzyjemne doświadczenia, jakimi obdarzył ich los. Mimo to, podczas czytania kolejnych rozdziałów odniosłam wrażenie, iż tak naprawdę, jako czytelniczka nie poznałam żadnego z nich; wciąż stanowili dla mnie zagadkę niemal nie do rozwiązania. Każda z ukazywanych postaci przeżyła coś, co doprowadzało mnie do łez, sprawiało, że mimowolnie ogarniała mnie refleksja dotycząca mojego życia, a także współczucie; bywały chwile, gdy nabierałam ochoty „wskoczenia” do opowiadania Mayako i brutalnego zamordowania wszystkich czarnych charakterków, jakie autorka namnożyła. Mogłabym w nieskończoność mówić o bogatej szacie bohaterów, którzy notorycznie – czy też z własnej woli, czy nie – popadają w coraz to nowe, niebezpieczniejsze kłopoty. Postanowiłam jednak, że moja pierwsza recenzja będzie spójna i krótka, dlatego skupię się na trójce postaci, którzy dzięki temu jacy są i jak działają najbardziej zaskarbili sobie moją sympatię.
Mikasa Ackermann – główna bohaterka Zamkniętych. Z początku przypominała mi nieco nieporadną, ale… miłą kobietkę, która popadła w dość dziwne relacje ze swoim starszym bratem. Szybko okazuję się, iż udało jej się zobaczyć i przeżyć znacznie więcej niż przeciętny człowiek. Czy to oznacza, że będzie posiadała jakieś super moce? Nic bardziej mylnego! Mikasa to po prostu twarda babka, która za zasłoną milczenia skrywa wiele tajemnic; no i trenuje kick boxing, o czym nie powinniśmy zapominać.
Rivai „Levi” Ackermann – starszy brat Mikasy; do bólu dba i strzeże swojej młodszej siostry, ale choć sam stara się wyeliminować – oczywiście dla dobra Mikasy – całe zło tego świata, nie jedno ma za kołnierzem. Szczerze powiedziawszy jestem skłonna powiedzieć, iż tylko Mayako jest w stanie wykreować tak skomplikowany, a zarazem pociągający charakterek. Należy się wielki plus!
Kiba Inuzuka – na niego czekałam najbardziej, dosłownie, czekałam. Inuzuka to młodociany bóg seksu o złotym sercu i przeszłości mrożącej krew w żyłach. Ot, typowy, zazdrosny zabijaka. Ale czyż nie takich lubimy najbardziej? Każda scena, drobna błahostka, w której grał, wywoływała we mnie objawy zauroczenia (tak, zakochałam się w kimś kto nie istnieje, heh); palpitacje serca, tak zwane motylki w brzuchu i szereg następujących po sobie uniesień.
Jak sama autorka zaznacza na Zamkniętych będziemy mieć do czynienia nie tylko z wielce interesującym kryminałem czy dramatem, ale również z romansem. Wątek miłosny pomiędzy Mikasą a Kibą był jednym z najlepszych jakie czytałam! Przyprawiał mnie o dreszcze i, jak na ostatniego zboczeńca przystało, oczekiwałam pikantnych treści. Autorka przemyślanie pozostawiała niedokończone wątki, co tylko zachęcało mnie do dalszego czytania. Ponad to idealnie nauczyła się manipulować emocjami czytelników: tam, gdzie miałam czuć radość – czułam ją i to było chyba to coś, co wciągnęło  mnie w wir wydarzeń na blogu; wspólnie z bohaterami przeżywałam ich rozterki, ból, dobry nastrój.
Jednak to właśnie sceny mordobicia najmocniej utkwiły w mojej pamięci. W pewnym momencie, po przeczytaniu „luźniejszego” rozdziału zdałam sobie niepokojącą sprawę, że czegoś mi brakowało. Deficyt niepewności, mrocznego klimatu i płaczu postaci sprawił, iż przez pewien moment czułam swego rodzaju zawód, pomieszany z błogością, bo w końcu nikt nie umarł, a ja potworem nie jestem, aby karmić się nieszczęściem innych. Nie zmienia to faktu, iż doskwierał mi minimalny poziom adrenaliny, jaką czułam przy wcześniejszych publikacjach.
Bogata szata graficzna bloga Mayako, na którym szare kolory, cytat na belce, a także piękny art współgrają ze sobą, łącząc się w piękną całość, napawa mnie powagą, która jest niemal niezbędna przy czytaniu tak głębokich treści, jakie oferuje nam kreatorka. Zamknięte Dusze przedstawia historię zwykłych ludzi w ponurej rzeczywistości, do której każde stara się wpuścić choć odrobinę światła. Niecodzienne zwroty akcji, ciągła niepewność, chęć czytania, jak najdłużej czynią opowiadanie Mayako oryginalnym i niepowtarzalnym, dlatego gorąco polecam zajrzenie na Zamknięte i docenienie talentu Mai, ponieważ jest, co podziwiać.

< <> >

Ugh, to pierwsze koty za płoty!
Chciałabym na koniec podziękować Mayako, która odważyła się poprawić niektóre z moich wypocin; kiedyś postawię Ci za to wódkę xD.
Niezmiernie cieszę się, że zostałam przyjęta do składu Narutowskich Recenzji. Postaram się stanąć na wysokości zadania i co jakiś czas publikować tutaj swoje prace. W końcu dołączyłam, żeby poprawiać swoje umiejętności!
Więc do następnego!

Yakiimo.

6 komentarzy:

  1. Przeczytałam. XD I ,,młodociany bóg seksu o złotym sercu'' także jest moim obiektem westchnień na Zamkniętych. <3 Aczkolwiek ostatnio... opuściłam kilka rozdziałów, wypadałoby nadrobić.
    Recenzja bardzo dobra, przyjemnie się czytało. Oby tak dalej! ;3;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za komentarz, Healer xD. Kiba podbił serca wszystkich czytelniczek, heh, to jest niemal pewne. Nadrabiaj, nadrabiaj xD

      Usuń
  2. Tyż polecam tego blogaska, zwłaszcza, jak macie za mało nerwów w swoim życiu.

    Dobra recenzja, idealnie wyważona. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Również bardzo polecam tego bloga! Autorka jest świetna, zabawna, miła i kochana, a jej styl bardzo nietuzinkowy!
    Same ZD to naprawdę blog, który zniszczy wam głowy i wzbudzi emocje, których nie znaliście.

    Recenzja bardzo dobra! Chyba do was dołączę. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączaj, dołączaj xD przyda nam się dodatkowa para rąk xD
      Dziękuję za komentarz :D

      Usuń