BANG!
Jestem i ja! Mayako zgłasza pełen stan gotowości i przychodzi do was ze swoją pierworodną recenzją.
Pierwsze miejsce w mojej sondzie zajął Baranek — blog tworzony w pocie czoła przez znaną wam, a może jeszcze nie, Kejżę. Ale nie przedłużając nudnych wstępów — zapraszam na ciąg dalszy.
***
“Żeby nam się udało.
Żebyśmy byli siebie pewni.
I żeby nie było żadnych podejrzeń.
I żebyśmy mówili sobie wszystko.”
Nie odnotowałam nigdy czyj to cytat i z jakiego gatunku sztuki pochodzi, ale od kiedy zaczęłam swoją przygodę z Barankiem, to do niego wciąż wracałam. Przez co ta jedna, jedyna strona, w moim magicznym kajeciku, jest… “zużyta”?
Jak trafiłam na tego bloga? Zupełnie przypadkiem (a te są zazwyczaj najlepsze). Zwiedziona dobrymi opiniami na temat owego fanficka i samej autorki — postanowiłam zostać na dłużej.
Baranek to romans. Czy stanowiło to jakiś specjalny problem? Nie. Przecież romansów było, jest i będzie wiele, a my tak naprawdę nie mamy na to wpływu, bo nikt nie dał nam prawa do tłumienia pomysłów innych. I gdy już przeszło mi przez głowę, by witrynę opuścić, w oczy rzucił mi się Madara. Jeden ze znienawidzonego przeze mnie klanu Uchiha. Ocho — pomyślałam — pocałuj mnie w nos, nie będę tego czytać. Jednak mijały minuty, a ja nie potrafiłam nacisnąć głupiego krzyżyka. Skończyło się na tym, że postanowiłam nadrobić te dwa rozdziały — tak dla czystego sumienia. I wtedy się zaczęło. Najpierw poczułam jak dostaję obuchem w łeb, a następnie przyznałam przed samą sobą, że Madara to pozycja w przedziale od trzydziestego do czterdziestego miejsca na liście moich potencjalnych mężów.
Może krótko o samej autorce. Kejża to osoba, która od razu mnie do siebie przyciągnęła. Jej sympatyczne jestestwo i dobre poczucie humoru sprawiły, że jeszcze bardziej chciałam dowiedzieć się, co tak naprawdę siedzi w jej głowie. Jak się później okazało — dziewczyna pisała tak dobrze, że nie potrafiłam oderwać się od tekstu. Cudowne opisy uczuć, bogate słownictwo, niesamowite pomysły na ciekawe i żywiołowe dialogi — no choroba jasna, zazdrościłam jej!
O co chodzi z tym całym Barankiem? Otóż owe miano otrzymuje niejaka Reiko Ryusaki, która spotyka na swojej drodze Madarę. Młoda dziewczyna z powołania studiuje położnictwo i na początku przejawia zachowania typowe dla (prawie) wzorowego studenta, który brnie do przodu dbając o swoją przyszłość i chcąc spełniać się w tym co robi — otóż oglądanie porodu, powszechnie znanego jako jeden z cudów świata, to coś co ją fascynuje, a mnie przyprawia o dreszcze. Reiko to dobra, wesoła kobietka — czasem niezdarna i brak jej taktu, czy umiejętności panowania nad emocjami, jednak otoczona gronem oddanych przyjaciół. W tym przypadku są to głównie ludzie, których znamy jako członków Akatsuki. (Nie, tu nie spotykamy się z organizacją przestępczą). Najlepsza przyjaciółka — Konan, i jej partner — Pain, to ci, którzy również odgrywają tutaj ważną rolę. Wszystko jest całkiem cacy, bo już w pierwszym rozdziale Ryusaki wpada na gigantycznego Uchihę, który przywarł do niej niczym mucha do lepu i nie ma zamiaru odpuścić. Kim jest owy mężczyzna? Wstrętnym kobieciarzem, seksualnym kłusownikiem, fanem whiskey i wszystkiego, co ma ładną buźkę, którego głównym źródłem pieniędzy są płatne walki! Czy to nas zraża? Oczywiście. Nie lubimy go? Wręcz przeciwnie!
Madara, pomijając jego kontrowersyjny tryb życia, to całkiem fajny chłopak, który potrafi nas do siebie przekonać, tak samo jak samą Reiko. Oczywiście sukcesywnie to przekonanie niszczy, i tak na zmianę.
Pewna tragedia sprawia, że Rei zostaje dosłownie przykuta do Uchihy i, co zabrzmieć może dwuznacznie, jego łóżka. Ale! Co dalej? Ach, nie jestem w stanie zliczyć! Burza uczuć, naprawdę ciężka przeszłość i jej wpływ na teraźniejszość, zauroczenia, zawody, połamane kończyny, demony przeszłości, płacz, namiętność, siła, intrygi, niepewność, strach, kłamstwa, niebezpieczeństwo. I ta nieszczęsna kanapa, przez którą to wszystko tak naprawdę się zaczyna. Siłą rzeczy, choćbyś bardzo chciał, mój drogi czytelniku, nie będziesz się nudzić. Masz moje słowo!
Kejża zaczerpnęła inspirację z dzieła Jamie McGuire, zatytułowanego jako “Piękna katastrofa”. Stworzyła na jej podstawie nową historię, która wciągnęła mnie bez reszty. Wy będziecie mieć łatwiej — blog został już jakiś czas temu zakończony. A ja? Ja musiałam wyczekiwać każdego rozdziału! Moje błagania i modlitwy nie przyspieszały tempa pisania, ale mimo wszystko wiedziałam, ze opłaca mi się czekać. Baranku stało się jedną z moich ulubionych historii, do których mogę wracać bez końca. Moim zdaniem nie miał wad. Luźna historia, pisana w lekki sposób sprawiała, że się nie męczyłam. Z wielką przyjemnością pochłaniałam jej treści bogate w epicki humor (tak, ten czarny również ;-;); płakałam, gdy Rei nie radziła sobie z niektórymi sytuacjami; przeżywałam jej przygodę w bardzo emocjonalny sposób, a to tylko dlatego, że Kejża potrafi wyśmienicie manipulować uczuciami czytelnika.
Jedyna rzecz, która w sumie nie jest specjalną wadą, a raczej osobistym nienasyceniem, to narracja. Autorka świetnie radzi sobie z pisaniem w pierwszej osobie; idealnie wdraża nas w proces realistycznego przeżywania sytuacji, które spotkały głównego bohatera. Jednak czasem brakowało mi punktu widzenia jej przyjaciół. Tego jak oni ją widzą, co o niej myślą, czy się martwią? A może chcą ją zakopać żywcem? To jednak nie psuło uroku tego opowiadania. Po prostu zdawałam sobie sprawę z tego, że czytam opowieść Reiko Ryusaki — dziewczyny, która przechodziła bardzo ciężki okres w życiu i z całych sił chciała mi o tym opowiedzieć. A sama autorka bardzo jej w tym pomogła.
Reasumując: Baranek to coś, co mogę polecić każdemu. Opowiadanie z masą uczuć i ciężkiej pracy, jaka została w nie włożona. Niezwykła historia zwykłej osoby, która równie dobrze mogłaby być kimś z nas. Nieprzerwana akcja, jej niesamowite zwroty i siła kaprysów losu, jaki spoczywa nad bohaterką. Miejcie na uwadze to, że recenzja oddaje może jedną trzecią wrażenia, jakie wywarł na czytelniku tekst. Najlepiej, gdy sami się z nim poznamy i zrozumiemy, że niektórzy ludzie mają ten autorski dar, który zachwyca.
Pamiętajcie: “Miłość kpi sobie z rozsądku. I w tym jej urok i piękno.” ~ A. Sapkowski.
***
Recenzowanie jest przyjemne!
Uch, mam nadzieję, że nie ma tragedii! Dziękuję drogiej Sasame Ka, która zgodziła się sprawdzić tekst i wyłapać moje cudowne gafy. ;) Pamiętajcie, że nasze recenzje to amatorska zabawa polegająca na zachęceniu was do czytania, a przy tym rozwijania własnych umiejętności! Nie jesteśmy profesjonalistkami — dopiero się uczymy.
Njo, to chyba tyle! Przekazuję pałeczkę Mizutenshi, która jako trzecia odważyła się do Was zapukać! :3
Sayonara ziomeczki!
Pozdrawiam serdecznie,
Mayako! ;)
Jestestwo xD nienawidzę tego słowa xD
OdpowiedzUsuńMuszę się do czegoś przyznać, odnośnie Baranka. Gdy powoli kończyła się historia Shouri, jakoś nie mogłam się przekonać do tego, aby polubić baranka. W końcu na niego zajrzałam, pojawił się 2 rozdział. Pierwszy rozdział przeleciałam, tak sobie od niechcenia. Jednak drugi postanowiłam przeczytać od deski do deski. I jakie było moje zdziwienie, kiedy zauważyłam, że wchłaniam ten tekst jak gąbka wodę. ;o szybko wrocilam do pierwszego i od tego czasu czytałam na bierząco, kilka minut po tym, jak Kejża wrzucała nowe rozdziały. To jedna z 3 autorek, ktorej wszystkie blogi czytam i lubię.
Recenzja Mayako? Nic dodać, nic ująć ;3
No to ja się wypowiem :D
OdpowiedzUsuńMayako, recenzujesz wspaniale, jakbyś robiła to od lat! Nie wierzę w to, że to Twoja "pierworodna recenzja" jak to sama napisałaś ;o Ja swoją pierwszą pisałam obładowana materiałami i recenzjami z neta, a nawet się do Twojej nie umywa.
No ale co zrobić, jak się pisze o czymś, co się lubi. Baranku również należy do moich ulubionych historii. Cenię w niej sobie wszystko - od super wykształtowanych bohaterów przez dobry humor na zaplanowanej fabule i profesjonalizmie kończąc.
PJOOOONA! Ja też nienawidziłam tego gnoja, Madary. Teraz to jeden z kandydatów na męża xD
Mój początek z Barankiem również jest nietypowy - pierwszy rozdział przeczytałam w przychodni z 39 stopni z gorączką. Kolejny dzień przeleżałam w łóżku w towarzystwie chusteczek, leków i Baranka xD
Poozdrawiam ! ♥
Sama recenzja napisana wręcz wyśmienicie - czytało mi się ją bardzo przyjemnie. xD Oczywiście komplementy miały na to duży wpływ, co nie zmienia faktu, że gdybyś pisała o kimś innym, to czytałoby mi się równie dobrze. Naprawdę, świetna robota, Maja!
OdpowiedzUsuńNo i... DZIĘKUJĘ. XD Byłam burakiem jak to czytałam, Darek może potwierdzić. A gęba sama się śmiała, no. xDDDDD Niezmiernie mi miło! Nie sądziłam, że moje opowiadanie może wywołać aż takie odczucia. :3
Ichirei, Yuuki Kyra Irochi - Wam również dziękuję! Nawet tutaj mnie chwalicie, ojejaaaa. xDDDD
Nie wiem co jeszcze powiedzieć. To trochę krępujące (ale jak miło krępujące!) otrzymać taką ilość pochlebstw w jednym, krótkim poście. :3
<3333333
Ej, po tym co przeczytałam bliżej, MUSZĘ SIĘ WZIĄĆ ZA BARANKU. :D
OdpowiedzUsuńRecenzja spoko, prócz paru bączków, które pojawiły się jak sprawdzałam, ale poziom jest niezły. :)
Kejża, nie pisz tak dobrych blogów, bo nie będę miała czasu tego czytać, serio! -.- :(
OdpowiedzUsuńReiko <3 uwielbiam te imię, jedna z moich bohaterek też tak się nazywa i z początku myślałam, żeby mieć te imię jako nick :D
A Mayako, już wiem, że każda z twoich recenzji będzie niezwykła :D
Hahahah ok, przestaję w takim razie xDDDD
Usuń