14 cze 2016

#07 - "Ferris Wheel"


                Witam! Od jakiegoś czasu trochę tu ucichło i nikt nie chciał przebić się przez tę barierę milczenia. Wszystko zrozumiałe – matury, studia, teraz ta cholerna sesja wysysająca z człowieka resztki życia… Ale powoli nadchodzi czas na wakacje, odpoczynek i chwile relaksu! A czy istnieje na świecie coś, co może zrelaksować człowieka bardziej niż czytanie?
                Dlatego zapraszam na krótką recenzję, zachęcającą do zanurzenia się w jakże podobną, lecz  nad wyraz odmienną od naszej - teraźniejszość…

***

                Która z kobiet nie uwielbia wieczornych, babskich spotkań, przy palącej i rozgrzewającej wódce, doprawionych soczystymi i gorącymi plotkami z życia ludzi, których znamy i nie znamy? Która nie kocha się w zawikłanych historiach, wywołujących śmiech i niespodziewanych wydarzeniach skutkujących rzewnymi łzami? Gdzie indziej, niż w życiu prostych, zakochujących się i tracących pracę bohaterek – czytelniczka, czy nawet może i czytelnik nie odnajdzie czegoś dla siebie, czegoś z czym może się utożsamić? Dokładnie takie uczucia wywołuje we mnie niedawno przekazane w ręce blogosfery Ferris Wheel. To dzieło – znanej wśród Narutowskich fanficków – nieprzewidywalnej i dowcipnej Sheeiren Imai.
                Na to opowiadanie trafiłam całkowicie świadomie, w ten sam sposób co na wszystkie poprzednie prowadzone przez Sheeiren. Autorka – choć niestety nigdy nie miałam okazji jej poznać –  wydaje się być osobą szczerą, nie poszukującą sztucznej widowni, a zagorzałych czytelników, nie mogących powstrzymać się przed rzuceniem wszystkiego w kąt, byleby tylko pożerać kolejno linijki nowych akapitów. Nie ukrywam, że każdy blog Sheeiren jest mi znany – nie kadząc – ze względu na niebanalny styl, w którym potrafi mistrzowsko połączyć krwawe sceny, z miłosnymi uniesieniami bohaterów i ich błyskotliwymi dowcipami.
                Wracając jednak do Ferris Wheel… Sam tytuł wydaje się być zapowiedzią czegoś zawikłanego, niejasnego i niespodziewanego. Czy ów „diabelski” przymiotnik stanowi w tym wypadku swoistą ironię, a może oznacza walkę z negatywnym postępowaniem ludzkości? Nie mam tutaj zamiaru spekulować ze słowami autorki, zapowiadającej coś „lekkiego, utrzymanego w klimatach Karuzeli”, ale komu jak nie czytelnikowi przychodzi do głowy tysiące pomysłów na zakończenie tej historii?
                Pierwsze co przykuwa uwagę odwiedzającego to prosta, ale klarowna szata graficzna, odzwierciedlająca nie tylko swobodny i szczery talent pisarki, ale główną tematykę tego  opowiadania, perfekcyjnie wpływając na wyobraźnię czytelnika. Bezpośrednio ujawniona para SasuSaku daje miłośnikom tego połączenia powód do pozostania na dłużej. Uroczy obraz całującej się pary zakochanych ukrywa jednak drugoplanową postać, kryjącą się gdzieś w czeluściach ich połączonych dusz. Czy tajemniczy mężczyzna to ktoś kto stanie na drodze ich relacjom? Ktoś kto nie jest tylko przypadkowym epizodem tej przygody, a wręcz przeciwnie – fundamentem rodzącego się uczucia? Ktokolwiek czytał to opowiadanie, zapewne już snuje domysły na temat zagadkowego nagłówka…
                 Aparat oszukasz, znajomych oszukasz, ale… – zrobiła dramatyczną pauzę, mocno mrużąc oczy – ale legginsów już nie oszukasz. (I - HAVE YOU GOT COLOUR IN YOUR CHEEKS?)
Autorka wprowadza czytelnika w świat kobiet o zróżnicowanych charakterach. Pojawia się wrażliwa, ale niezdecydowana Sakura, złośliwa i szczera do bólu Tayuya, opanowana i niedoceniania Ino, czy też wierna i nieśmiała Hinata, ale i wiele innych pełnych sprzeczności bohaterek, których osobowości z pewnością odnajdą drogę do serc odbiorców. Wiele na temat ich i również ich życia dowiadujemy się już w pierwszym rozdziale. Akcja toczy się wokół napotykających ich niepowodzeń, które w rzeczywistości nie są czymś niezwykłym – ktoś przybiera na wadze, ktoś traci faceta, a ktoś inny nie może namierzyć go wśród tłumu żonatych mężczyzn. Ktoś nie może znaleźć odpowiedniej oferty pracy, ktoś zostaje zwolniony i całkiem przypadkiem dostaje propozycję jednodniowego uczestnictwa w rozdawaniu ponczu i marynowanych krewetek. Jakież to wydaje się znajome i prawdziwe, jakże uderza w nasze gusta na samo wspomnienie swojej przeszłości! I tu kryje się sekret magii tego opowiadania. Sheeiren bezbłędnie i z łatwością uosabia własną wyobraźnię z realnym życiem, nadając tej historii nie tylko więcej autentycznych emocji, ale przede wszystkim równowagę pomiędzy abstrakcją wyimaginowanych rozwiązań, a całkowicie rzeczywistym celem.
                Zapytacie jednak co z męską częścią grona bohaterów? Nie chodzi tutaj o to, że Sheeiren popiera szerzący się ruch feministyczny i postanowiła całkowicie wyłączyć ze swojego opowiadania płeć przeciwną. Jak dla mnie stanowią oni tu jedynie – póki co – podrzędne wydarzenia w życiu wymienionych kobiet, na których to właśnie autorka chce skupić szczególną uwagę. Jednakże poznajemy zakochanego bez pamięci Ichiro, żyjącego w złudnym przekonaniu, że jego miłość jest w stanie pokonać coś tak trwałego i przede wszystkim bezpiecznego jak przyjaźń. Onieśmielającego Kirito – wysokiego blondyna z uśmiechem prawdziwego casanovy, a do tego szefa salonów spa i współwłaściciela dobrze prosperującej siłowni. Czytamy także o wielu przekleństwach w stronę byłych facetów, obecnych facetów i niedoszłych ex facetów.
Ale! Opowiadanie – jak na razie – liczące tylko dwa rozdziały, w ostatnim wprowadza do kręgu przystojniaków najbardziej wyczekującą postać – wściekłego i nieziemsko atrakcyjnego Sasuke Uchiha.
                Ferris Wheel to całkowicie świeże opowiadanie, w rękach doświadczonej pisarki. Nie mam złudzeń co do tego, że świat blogosfery zakocha się w nim od pierwszego przeczytania. Oryginalni bohaterowie i nieszablonowe dialogi stanowią klucz do niechybnego sukcesu. A przecież to dopiero początek tej historii… 

***

                Przyznam szczerze, że pisanie tej recenzji było dla mnie wyzwaniem. Bo w końcu jak ujawnić sztukę Ferris Wheel nie mając takiego talentu jaki prezentuje Nam jego autorka? Było to jednak zaplanowane już od pierwszej wzmianki na temat powstania bloga... Wyczekiwałam jednak momentu pojawienia się dwóch głównych bohaterów i w końcu mi się udało.
                Do tego Mayako wykonała przecudny szablon, od którego wręcz nie mogę oderwać wzroku!
                Życzę wszystkim zdającym udanej sesji i pozytywnych ocen na obronach! :)
                Pozdrawiam ciepło i oby szybko do następnego!