Witam! Na początku chciałabym się przedstawić, jako że dołączyłam całkiem niedawno, a dokładniej dzisiaj. Jestem Anja, niektórzy mogą znać mnie z opowiadania jakie prowadzę, a niektórzy pewnie słyszą o mnie pierwszy raz w życiu.
Postawiłam swój wybór na
Szare Blokowiska autorki Sasame Ka, mając zamiar zarówno zachęcić Was -
czytelników, do przeczytania i zapoznania się z jej historią, jak i przekonać
samą twórczynię do kontynuacji opowiadania, na które czekam z niecierpliwością.
Zapraszam!
***
Czy polski rap może okazać się
lekiem na zranioną i przede wszystkim zagubioną duszę? Owszem. Szczególnie
kiedy otaczający nas świat, emanujący szarą rzeczywistością i całkowitą
normalnością nie wnosi do naszego życia niczego zaskakującego. Odkrycie tej nadzwyczajności,
w zwyczajnym na ogół życiu bohaterów nie jest jednak tak prostym zadaniem jakim
się wydaje.
W taki oto sposób powstaje historia Szarych Blokowisk…
W taki oto sposób powstaje historia Szarych Blokowisk…
Do przeczytania opowiadania
zachęcił mnie sam tytuł: „Chodź pokażę Tobie świat jaki pokochałbyś”. Mimo, iż
nie należę do zagorzałych fanów Adama Ostrowskiego, odnajduję w jego twórczości
utwory trafiające wprost do mojego serca i zostające tam na zawsze. Mogę więc z
czystym sumieniem przyznać, że kierowałam się raczej osobistymi pobudkami, niż
dobrymi opiniami z zewnątrz.
Szare Blokowiska manewrują pomiędzy gatunkiem obyczajowym, a
romansem – co określiła już sama autorka Sasame Ka. Jeszcze nigdy nie spotkałam
blogerki, która udziela się na tak wielu blogach, a do tego sama ma ich sporo
na swoim koncie. Dlatego właśnie tak bardzo ją podziwiam i tak chętnie angażuje
się w coraz to nowsze jej opowiadania, mając głęboką nadzieję, że doczekam ich
końca. Sasame to utalentowana pisarsko i graficznie kobieta, która pomimo
natłoku obowiązków, wciąż powtarza, że jest największym leniem jakiego świat
poznał. Cała magia w tym, że to akurat ten leń potrafi sprawić, abyś został z
nią dłużej niż zamierzałeś i nie pozwoli ci odejść bez należytego pożegnania.
Otwierając witrynę bloga od razu
natrafiamy na grafikę prezentującą słynną parę SasuSaku, której – nie ukrywając
– jestem całkowicie oddana. Jednak sam prolog od początku wprowadza czytelnika
w niemałe zamieszanie. Główny bohater, jakim oczywiście jest Sasuke Uchiha –
odpalając następnego z kolei papierosa i zastanawiając się nad własną, mało
interesującą egzystencją – nie ucieka (o dziwo!) myślami do zielonookiej
piękności: Sakury Haruno. Oderwana od
schematyczności historia nadaje jego miłości zupełnie inne imię. Jakie? To
odpowiednia chwila, aby się dowiedzieć!
W opowiadaniu natrafiamy na stałych i znanych nam bohaterów mangi Masashiego Kishimoto, ale i kilka wprowadzonych przez samą autorkę. Wydawać by się mogło, że dzięki tym informacjom charakterystyka postaci stanie się dużo łatwiejsza, a dalsze losy nastolatków nasuną się już w trakcie samego czytania. Niestety – a może i stety – tym razem także napotykamy nieporządek i oderwanie się od stereotypów. Z reguły przykładne i nieśmiałe dziewczynki, czy porywczy i oschli chłopcy, okazują się odważną i pewną siebie młodzieżą, która pomimo różnorodności charakterów zawsze może na siebie liczyć.
W taki oto sposób zagłębiamy się w życie zwyczajnych dzieciaków z blokowisk, które tak jak wszyscy uczęszczają do szkoły, palą w sekrecie przed rodzicami papierosy i upijają się u swoich znajomych kiedy tylko nadarzy się do tego okazja. Nie trafiamy na przygody rodem z fantasy, ale uczestniczymy w codzienności z jaką każdy z nas się spotkał, a może z którą ktoś boryka się po dzień dzisiejszy. Opowiadanie bowiem w rewelacyjny sposób ukazuje ludzkie dylematy, decyzje i co najważniejsze ich konsekwencje.
W opowiadaniu natrafiamy na stałych i znanych nam bohaterów mangi Masashiego Kishimoto, ale i kilka wprowadzonych przez samą autorkę. Wydawać by się mogło, że dzięki tym informacjom charakterystyka postaci stanie się dużo łatwiejsza, a dalsze losy nastolatków nasuną się już w trakcie samego czytania. Niestety – a może i stety – tym razem także napotykamy nieporządek i oderwanie się od stereotypów. Z reguły przykładne i nieśmiałe dziewczynki, czy porywczy i oschli chłopcy, okazują się odważną i pewną siebie młodzieżą, która pomimo różnorodności charakterów zawsze może na siebie liczyć.
W taki oto sposób zagłębiamy się w życie zwyczajnych dzieciaków z blokowisk, które tak jak wszyscy uczęszczają do szkoły, palą w sekrecie przed rodzicami papierosy i upijają się u swoich znajomych kiedy tylko nadarzy się do tego okazja. Nie trafiamy na przygody rodem z fantasy, ale uczestniczymy w codzienności z jaką każdy z nas się spotkał, a może z którą ktoś boryka się po dzień dzisiejszy. Opowiadanie bowiem w rewelacyjny sposób ukazuje ludzkie dylematy, decyzje i co najważniejsze ich konsekwencje.
Miłość, alkohol i uliczne
bijatyki – tymi trzema słowami mogłabym śmiało podsumować Szare Blokowiska. Osobno, każde z tych pojęć stanowi odrębną ich
interpretację, natomiast wspólnie nakreślają fabułę i bieg wydarzeń, gdzie
jedno pobudza i wpływa na drugie, aby nie popaść w rutynę.
Dzisiejsza młodzież uwięziona przez technologię i narzucaną przez media kulturę nie dostrzega wielu elementów świata, którym warto byłoby poświęcić choć chwilę swojego cennego czasu. Bohaterowie opowiadania nie idą na łatwiznę, pragną wolności, przygód i przede wszystkim akceptacji – akceptacji samych siebie.
Dzisiejsza młodzież uwięziona przez technologię i narzucaną przez media kulturę nie dostrzega wielu elementów świata, którym warto byłoby poświęcić choć chwilę swojego cennego czasu. Bohaterowie opowiadania nie idą na łatwiznę, pragną wolności, przygód i przede wszystkim akceptacji – akceptacji samych siebie.
Aż trudno mi uwierzyć, że wbrew
melancholijnemu klimatowi jaki towarzyszy opowiadaniu, pojawia się wiele
absurdalnych scen komediowych, które czytałam rycząc ze śmiechu. Nie
znajdziecie tu precyzyjnej charakterystyki uczuć targających bohaterami, co
uważam za całkowity plus. Szare
Blokowiska nie są kolejnym, ckliwym romansem pełnym mdłych scen z pocałunkami
i przytulaniem się przy zachodzie słońca. Skłaniające do refleksji opisy
pozwalają na dobrowolną interpretację emocji jakie towarzyszą nastolatkom, a
także solidną dawkę rozwiązań z sytuacji bez wyjścia.
Odzwierciedlenie rzeczywistego świata jest dla mnie ogromnym plusem. Prostota i pokazanie życia ludzi takich samych jak my, ich zmagania się z codziennymi problemami, pozwala łatwo utożsamić się z bohaterami.
Odzwierciedlenie rzeczywistego świata jest dla mnie ogromnym plusem. Prostota i pokazanie życia ludzi takich samych jak my, ich zmagania się z codziennymi problemami, pozwala łatwo utożsamić się z bohaterami.
Szare Blokowiska to historia lekka i przyjemna – dotychczasowe
rozdziały pochłonęłam w jeden wieczór, nie mogąc się od nich nadzwyczajnie
oderwać. Zdecydowanie polecam każdemu, kto – żyjąc w literackim świecie – chce
oderwać się od wykreowanych światów nijak mających się do rzeczywistego i
poczuć się jakby znów siedział w szkolnej ławce, czy na tej w parku; z puszką
piwa w ręku, oczekując na tę dawkę niepewności, adrenaliny i żądzy
przygód.
***
Nie jestem mistrzynią w sprawianiu pierwszego dobrego wrażenia, ale przyznam się przed samą sobą, że z taką samą łatwością jak przeczytanie bloga Sasame, przyszło mi też napisanie powyższej recenzji. Chciałabym zaznaczyć, że jest to jedna z pierwszych napisanych przeze mnie, lecz jedyna, która została (póki co, mam nadzieję!) opublikowana. Przygotowuję się więc na każdą z możliwych opinii.
Chciałabym jeszcze podziękować całej załodze Narutowskich Recenzji za przyjęcie. To naprawdę wiele dla mnie znaczy i postaram się dać z siebie wszystko.
Pozdrawiam gorąco!
No, teraz mogę się wypowiedzieć jako prawdziwy czytelnik.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, recenzja jest świetna. Zachowuje w sobie to co najważniejsze; czyli nakłania człowieka do tego, by skusił się na zrecenzowany tekst! Sama jestem zagorzałą czytelniczką Szarych blokowisk i uważam, że Anja w prawowity sposób przedstawiła nam to, co najważniejsze, czyli niecodzienny pomysł, bez spojlerów i zbędnego biadolenia!
Jestem dumna, tak bardzo. :3 Aż mam ochotę przeczytać szare jeszcze raz, by ponownie poczuć ten klimacik. Tylko niech Sasix się ruszy i zacznie w końcu skrobać następny rozdział! ;__;
O tak, Sasame musi dostać porządny kopniak w tyłek i skończyć to co zaczęła! :D
UsuńŁo, ło, ło! Szablon sztosik! Kłaniam się nisko Majka! <3
OdpowiedzUsuńCo do recenzji... Czytałam całą z uśmiechem na ustach. :D Gdyby nie ta bania, Majka, to nawet bym o niej nie wiedziała (tak mi wstyd)...
Pięknie napisana recenzja, a ja się sama aż zarumieniłam. Aż milusio się zrobiło. :3
Pięknie też dziękuję za ten miły gest. <3
I coś czuję, że tyłek będzie mnie boleć za te kopniaki. :D
Pozdrawiam <3