19 sie 2015

#03 - "Dziewczyna, która żyje"

Nadeszła i moja kolej, więc kłaniam się wszystkim czytelnikom! Blogiem, który otrzymał najwięcej głosów w skompletowanej przeze mnie sondzie jest Dziewczyna, która żyje, a jego autorka to Chusteczka Aha. Mam nadzieję, że swoją recenzją zachęcę Was do zapoznania się z jego treścią, bo – nie ukrywajmy – naprawdę warto! Dołożę wszelkich starań, by Was do tego przekonać, toteż nie przedłużając – zapraszam na lekturę.
***
,,Nazywam się Temari no Sabaku. Jestem dziewczyną, która żyje.” W tym momencie należy stwierdzić, że ponad wszelką wątpliwość siostra obecnego Kazekage jest przede wszystkim dziewczyną, w której c o ś żyje, choć z drugiej strony nie jest to takie oczywiste. Dla czytelnika, jako postronnego obserwatora kolejnych zdarzeń, potrafiącego z dystansu wyłapać i połączyć we względnie logiczną całość z pozoru niewiele wnoszące do fabuły szczegóły, sytuacja staje się klarowna gdzieś w okolicach trzeciego rozdziału, toteż w ciągu lektury pozostałych epizodów może on rozpływać się dumnie nad własną błyskotliwością (a przynajmniej tak było w moim przypadku). Wziąwszy pod uwagę punkt widzenia bohaterów świata przedstawionego, a szczególnie tego g e n i a l n e g o, wszystko tarci sens...
Trzymajmy się schematu. Nigdy wcześniej nie miałam przyjemności zaznajomić się z którymkolwiek z opowiadań stworzonych przez Chusteczkę Aha, a wybór Dziewczyny, która żyje był całkowitym dziełem przypadku. Ot, blog spełniający kryteria dopuszczające do zrecenzowania jego treści. Fabuła opowiadania skupia się na jednym z najbardziej popularnych i rozpoznawalnych paringów uniwersum Naruto - ShikaTema, choć skonstruowana jest w ten sposób, że w ciągu rozwoju wydarzeń pojawia się wiele pobocznych postaci (przykład – Ibiki Morino, małżeństwo Uchiha, Yamanaka Ino), a także te, które zostały od podstaw wykreowane przez autorkę i próżno doszukiwać się wzmianki o nich w mangowym pierwowzorze (jak chociażby Miya – budząca sympatię, zdolna aczkolwiek leniwa młoda kunoichi, będąca protegowaną Temari oraz Kyori – zarozumiały przedstawiciel klanu Hyuuga, posiadający przerysowane wyobrażenie o zajmowanym przez niego w strukturach ANBU stanowisku i pragnący za wszelką cenę zaimponować Hokage). Cała akcja (stan na sześć rozdziałów opublikowanych na blogu) rozgrywa się w dwóch lokacjach – sąsiadujących ze sobą Krajach Wiatru i Ognia, a wszystko ma miejsce po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Shinobich. Nie jest to typowy romans, spełniający każdy z podpunktów z wytycznymi, które kwalifikowałyby go do tej właśnie kategorii, jednak całość aż kipi od przepływu nie zawsze nazwanych emocji i słabo skrywanej namiętności na linii Shikamaru – Temari, znajdującej ujście w najmniej spodziewanych momentach.
,,Odciski robią mu się na sercu od takich historii.” Ta niełaskawa dla dwojga eks-kochanków historia rozpoczyna się w momencie, gdy specjalny oddział skrytobójczy pod dowództwem Shikamaru natrafia na masową mogiłę, a wszelkie ślady obecności osób trzecich zdają się wskazywać na dziewczynę z Suny, jako sprawczynię mordu. O odkryciu natychmiastowo zostaje powiadomiony obecny Hokage w osobie Naruto Uzumakiego, który zarządza rychłe odwiedziny w Wiosce Piasku, celem powiadomienia Kazekage o makabrycznym odnalezieniu i obawach, jakie żywi co do tożsamości sprawcy. W tym samym czasie No Sabaku żyje swoim własnym życiem, zajęta rutynowymi sprawami codzienności, zawinięta w kokon tkanej grubymi nićmi zapomnienia ułudy. W konfrontacji z postawionymi jej zarzutami przyjmuje dumną i niewzruszoną postawę, przekonana o swojej niewinności. Nie tylko jej wierze przyjdzie runąć w obliczu odkrycia, które postawi ją w jednoznacznym świetle. Przeszłość z impetem zapuka do drzwi, szczególnie tych odgradzających jej serce od fali uczuć, których przeznaczeniem była niepamięć. A z każdym kolejnym dniem coraz więcej faktów wyjdzie na jaw, co pozwoli przewidywać pomyślny dla dziewczyny obrót tej zagmatwanej sprawy, mierzącej się z ingerencją sił, o których żaden z bohaterów nigdy nie słyszał.
Czy ktoś zrobi autopsję jego duszy? Bo miał wrażenie, że właśnie mu umarła. Największym atutem tego opowiadania, moim zdaniem, jest kreacja postaci głównej bohaterki. Jest niezwykle przekonująca, niczym w pierwowzorze – ujmująca swoją kobiecością, z charakterystycznym dla niej pazurem, pewna siebie w ten niedrażniący sposób. Autentyczna w uczuciach i w walce o własne racje, nieustępliwa na każdym najmniejszym kroku, mającym ukrócić jej dumę. Gładko flirtująca z – nazwijmy rzeczy po imieniu – feminizmem, co szczególnie uwidacznia się w sytuacjach gdy dochodzi do jej konfrontacji z obrazoburczym przedstawicielem płci przeciwnej – Ibikim Morino. Wątek miłosny został tu doskonale przepleciony z motywem zbrodni nie do końca doskonałej, ale wciąż jednak pozostającej owianą enigmą. Nie mogę nie wspomnieć o tym, że Chusteczka buduje nastrój w sposób mistrzowski, z wprawą manipulując uczuciami czytelnika. Sceny obfitujące czułością, zapewnieniami o wzajemnym zaufaniu i okazywaniem troski ukochanej osobie umiejętnie przeplata z tymi przypominającymi klatki wycięte z najnowszego horroru, pełnymi przemocy i bezmyślnej agresji.
Po wymienieniu powyżej wszystkich tych zalet opowiadania pod tytułem Dziewczyna, która żyje ciężko jest wspominać o jakichkolwiek zastrzeżeniach. Niestety, mimo tego, że się one pojawiły, to stanowią raczej mój naturalny opór przed takim przedstawieniem postaci młodego Uchihy, jak to ma miejsce w tym przypadku. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to opowiadanie wielowątkowe, więc Sasuke nie ma zbyt wielu okazji do wystąpień, jednakże te kilka scen z jego udziałem pozostawiło we mnie pewien rodzaj niedosytu. Zabrakło mi jego chłodu, wyciszenia, bezuczuciowej kalkulacji, braku ingerencji w sprawy innych ludzi. Mam wrażenie, że niektóre z tych cech przejął od niego wykreowany przez Chusteczkę Naruto, co również kłóci się z moim wyobrażeniem o tej postaci. Niemniej jednak nie ujmuje to opowiadaniu w żaden sposób, bo każda z przedstawionych postaci zdaje się mieć przypisaną konkretną rolę w całej historii i żadna z nich nie pojawia się przypadkowo.
Naprawdę gorąco polecam Dziewczynę, która żyje każdej osobie, która przesycona zestandaryzowanymi romansami szuka odskoczni, gdzie wątek miłosny nie zawsze gra pierwsze skrzypce. Strona techniczna opowiadania to przede wszystkim arsenał niezwykle bogatego słownictwa i szeroko rozwinięte opisy sprawiające, że czytelnik bez trudu jest w stanie wczuć się w moment, oczyma wyobraźni widząc to samo, co prawdopodobnie autorka pisząca dany fragment. Szczególnie warto zwrócić uwagę na dialogi pomiędzy głównymi bohaterami – wylewający się z nich czarny humor skutecznie udziela się czytelnikowi. Aż chce się wyć z niemocy! Z całą pewnością z lektury zadowolone będą zarówno osoby opowiadające się za tematyką ShikaTema, jak również każdy, kto po prostu ceni kunszt literacki stojący na bardzo wysokim poziomie.
* Wszystkie zawarte w powyższym tekście cytaty pochodzą z recenzowanego bloga.
***
Wszystko jak zwykle w biegu, na jednej nodze, toteż z góry przepraszam za błędy, jeśli takowe wystąpiły (taka już moja domena, że nigdy na nic nie mam czasu). To pierwsza recenzja spod mojego pióra, starałam się przyłożyć i w lekturę twórczości Chusteczki zagłębiałam się z zeszytem u boku, co i rusz czyniąc stosowne notatki. Jeśli coś wyszło nie tak - trudno, dopiero się uczymy wraz z dziewczynami, a najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby potencjalnego czytelnika zachęcić chociażby w najmniejszym stopniu do odwiedzenia wspomnianego bloga. To miara naszego sukcesu.

Ściskam i przesyłam wagony buziaków,

Wasza Mizutenshi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz