Nadeszła
i moja kolej, więc kłaniam się wszystkim czytelnikom! Blogiem,
który otrzymał najwięcej głosów w skompletowanej przeze mnie sondzie jest
Dziewczyna, która żyje,
a jego autorka to Chusteczka Aha. Mam nadzieję, że swoją recenzją
zachęcę Was do zapoznania się z jego treścią, bo – nie
ukrywajmy – naprawdę warto! Dołożę wszelkich starań, by Was do
tego przekonać, toteż nie przedłużając – zapraszam na lekturę.
***
,,Nazywam
się Temari no Sabaku. Jestem dziewczyną, która żyje.”
W tym momencie należy stwierdzić, że ponad wszelką wątpliwość
siostra obecnego Kazekage jest przede wszystkim dziewczyną, w której
c
o ś
żyje, choć z drugiej strony nie jest to takie oczywiste. Dla
czytelnika, jako postronnego obserwatora kolejnych zdarzeń,
potrafiącego z dystansu wyłapać i połączyć we względnie
logiczną całość z pozoru niewiele wnoszące do fabuły szczegóły,
sytuacja staje się klarowna gdzieś w okolicach trzeciego rozdziału,
toteż w ciągu lektury pozostałych epizodów może on rozpływać
się dumnie nad własną błyskotliwością (a przynajmniej tak było
w moim przypadku). Wziąwszy pod uwagę punkt widzenia bohaterów
świata przedstawionego, a szczególnie tego g
e n i a l n e g o,
wszystko tarci sens...
Trzymajmy
się schematu. Nigdy wcześniej nie miałam przyjemności zaznajomić
się z którymkolwiek z opowiadań stworzonych przez Chusteczkę Aha,
a wybór Dziewczyny,
która żyje
był całkowitym dziełem przypadku. Ot, blog spełniający kryteria
dopuszczające do zrecenzowania jego treści. Fabuła opowiadania
skupia się na jednym z najbardziej popularnych i rozpoznawalnych
paringów uniwersum Naruto
-
ShikaTema, choć skonstruowana jest w ten sposób, że w ciągu
rozwoju wydarzeń pojawia się wiele pobocznych postaci (przykład –
Ibiki Morino, małżeństwo Uchiha, Yamanaka Ino), a także te, które
zostały od podstaw wykreowane przez autorkę i próżno doszukiwać
się wzmianki o nich w mangowym pierwowzorze (jak chociażby Miya –
budząca sympatię, zdolna aczkolwiek leniwa młoda kunoichi, będąca
protegowaną Temari oraz Kyori – zarozumiały przedstawiciel klanu
Hyuuga, posiadający przerysowane wyobrażenie o zajmowanym przez
niego w strukturach ANBU stanowisku i pragnący za wszelką cenę
zaimponować Hokage). Cała akcja (stan na sześć rozdziałów
opublikowanych na blogu) rozgrywa się w dwóch lokacjach –
sąsiadujących ze sobą Krajach Wiatru i Ognia, a wszystko ma
miejsce po zakończeniu Czwartej Wielkiej Wojny Shinobich. Nie jest
to typowy romans, spełniający każdy z podpunktów z wytycznymi,
które kwalifikowałyby go do tej właśnie kategorii, jednak całość
aż kipi od przepływu nie zawsze nazwanych emocji i słabo skrywanej
namiętności na linii Shikamaru – Temari, znajdującej ujście w
najmniej spodziewanych momentach.
,,Odciski
robią mu się na sercu od takich historii.”
Ta niełaskawa dla dwojga eks-kochanków historia rozpoczyna się w
momencie, gdy specjalny oddział skrytobójczy pod dowództwem
Shikamaru natrafia na masową mogiłę, a wszelkie ślady obecności
osób trzecich zdają się wskazywać na dziewczynę z Suny, jako
sprawczynię mordu. O odkryciu natychmiastowo zostaje powiadomiony
obecny Hokage w osobie Naruto Uzumakiego, który zarządza rychłe
odwiedziny w Wiosce Piasku, celem powiadomienia Kazekage o
makabrycznym odnalezieniu i obawach, jakie żywi co do tożsamości
sprawcy. W tym samym czasie No Sabaku żyje swoim własnym życiem,
zajęta rutynowymi sprawami codzienności, zawinięta w kokon tkanej
grubymi nićmi zapomnienia ułudy. W konfrontacji z postawionymi jej
zarzutami przyjmuje dumną i niewzruszoną postawę, przekonana o
swojej niewinności. Nie tylko jej wierze przyjdzie runąć w obliczu
odkrycia, które postawi ją w jednoznacznym świetle. Przeszłość
z impetem zapuka do drzwi, szczególnie tych odgradzających jej
serce od fali uczuć, których przeznaczeniem była niepamięć. A z
każdym kolejnym dniem coraz więcej faktów wyjdzie na jaw, co
pozwoli przewidywać pomyślny dla dziewczyny obrót tej zagmatwanej
sprawy, mierzącej się z ingerencją sił, o których żaden z
bohaterów nigdy nie słyszał.
Czy
ktoś zrobi autopsję jego duszy? Bo miał wrażenie, że właśnie
mu umarła. Największym
atutem tego opowiadania, moim zdaniem, jest kreacja postaci głównej
bohaterki. Jest niezwykle przekonująca, niczym w pierwowzorze –
ujmująca swoją kobiecością, z charakterystycznym dla niej
pazurem, pewna siebie w ten niedrażniący sposób. Autentyczna w
uczuciach i w walce o własne racje, nieustępliwa na każdym
najmniejszym kroku, mającym ukrócić jej dumę. Gładko flirtująca
z – nazwijmy rzeczy po imieniu – feminizmem, co szczególnie
uwidacznia się w sytuacjach gdy dochodzi do jej konfrontacji z
obrazoburczym przedstawicielem płci przeciwnej – Ibikim Morino.
Wątek miłosny został tu doskonale przepleciony z motywem zbrodni
nie do końca doskonałej, ale wciąż jednak pozostającej owianą
enigmą. Nie mogę nie wspomnieć o tym, że Chusteczka buduje
nastrój w sposób mistrzowski, z wprawą manipulując uczuciami
czytelnika. Sceny obfitujące czułością, zapewnieniami o wzajemnym
zaufaniu i okazywaniem troski ukochanej osobie umiejętnie przeplata
z tymi przypominającymi klatki wycięte z najnowszego horroru,
pełnymi przemocy i bezmyślnej agresji.
Po
wymienieniu powyżej wszystkich tych zalet opowiadania pod tytułem
Dziewczyna,
która żyje
ciężko jest wspominać o jakichkolwiek zastrzeżeniach. Niestety,
mimo tego, że się one pojawiły, to stanowią raczej mój naturalny
opór przed takim przedstawieniem postaci młodego Uchihy, jak to ma
miejsce w tym przypadku. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to
opowiadanie wielowątkowe, więc Sasuke nie ma zbyt wielu okazji do
wystąpień, jednakże te kilka scen z jego udziałem pozostawiło we
mnie pewien rodzaj niedosytu. Zabrakło mi jego chłodu, wyciszenia,
bezuczuciowej kalkulacji, braku ingerencji w sprawy innych ludzi. Mam
wrażenie, że niektóre z tych cech przejął od niego wykreowany
przez Chusteczkę Naruto, co również kłóci się z moim
wyobrażeniem o tej postaci. Niemniej jednak nie ujmuje to
opowiadaniu w żaden sposób, bo każda z przedstawionych postaci
zdaje się mieć przypisaną konkretną rolę w całej historii i
żadna z nich nie pojawia się przypadkowo.
Naprawdę
gorąco polecam Dziewczynę,
która żyje każdej
osobie, która przesycona zestandaryzowanymi romansami szuka
odskoczni, gdzie wątek miłosny nie zawsze gra pierwsze skrzypce.
Strona techniczna opowiadania to przede wszystkim arsenał niezwykle
bogatego słownictwa i szeroko rozwinięte opisy sprawiające, że
czytelnik bez trudu jest w stanie wczuć się w moment, oczyma
wyobraźni widząc to samo, co prawdopodobnie autorka pisząca dany
fragment. Szczególnie warto zwrócić uwagę na dialogi pomiędzy
głównymi bohaterami – wylewający się z nich czarny humor
skutecznie udziela się czytelnikowi. Aż chce się wyć z niemocy! Z
całą pewnością z lektury zadowolone będą zarówno osoby
opowiadające się za tematyką ShikaTema, jak również każdy, kto
po prostu ceni kunszt literacki stojący na bardzo wysokim poziomie.
* Wszystkie zawarte w powyższym tekście cytaty pochodzą z recenzowanego bloga.
***
Wszystko
jak zwykle w biegu, na jednej nodze, toteż z góry przepraszam za
błędy, jeśli takowe wystąpiły (taka już moja domena, że nigdy
na nic nie mam czasu). To pierwsza recenzja spod mojego pióra, starałam się przyłożyć i w lekturę twórczości Chusteczki zagłębiałam się z zeszytem u boku, co i rusz czyniąc stosowne notatki. Jeśli coś wyszło nie tak - trudno, dopiero się uczymy wraz z dziewczynami, a najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby potencjalnego czytelnika zachęcić chociażby w najmniejszym stopniu do odwiedzenia wspomnianego bloga. To miara naszego sukcesu.
Ściskam
i przesyłam wagony buziaków,
Wasza
Mizutenshi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz